Kyoko
Administrator
Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: ♀
|
Wysłany: Sob 19:26, 26 Gru 2009 Temat postu: Nowa |
|
|
Wakacje minęły bardzo szybko. Każdy czekał już tylko aż nadejdą kolejne i będą mogli uwolnić się on nauki w szkole. Nauczyciele myśleli tak samo. Męczy ich nauka, każdej klasie powtarzanie tego samego. Dzień w dzień. Rok w rok. Nauczyciel historii, pan Celler, myślał tak samo. Był wysokim, potężnie zbudowanym mężczyzną, koło 30. Wiedział, że marnował swoje życie na nauczeniu tej bandy czegokolwiek. Nieważne jak wiele pracy wkładał w naukę, zawsze było tak samo. Połowa klasy przychodziła nieprzygotowana, a druga olewała to totalnie.
Pewnego dnia przyszedł do pracy jak zawsze o godzinie 8.00. rozłożył wszystko na biurku i czekał cierpliwie na klasę. Dopiero do dzwonku zaczęli się schodzić. Siadali byle jak w ławkach i nawet nie wyciągali zeszytów. Po co oni w ogóle tutaj przychodzili? Zastanawiał się nauczyciel. Przecież zarówno mogli by siedzieć w domu. Otworzył dziennik i sprawdził obecność. Każdy odpowiadał mu byłe jak, tylko żeby powiedzieć „jestem” i żeby nauczyciel dał mu spokój. Nareszcie historyk doszedł do końca i wtedy wyczytał nowo wpisane nazwisko. „Clea Mastter”.
Dziewczyna grzecznie wstała i przywitała się. Cała klasa spojrzała w jej kierunku. Dopiero teraz zauważyli nową.
Dziewczyna o długich blond włosach stała przy klasie. Była nowa i nie podobało jej się jak wszyscy na nią patrzą. Dziewczyny pewnie z zazdrością, bo ich chłopcy oglądali się za nią. Ale ona nie przejmowała się ich wzrokiem. Nowa szkoła, nowi ludzie. Zawsze tak samo jest jak jesteś gdzieś kimś nowym. Wszyscy patrzą i zastanawiają się kim jesteś.
Nareszcie zadzwonił dzwonek. Do klasy wbiegło jak stadu bydła wielu uczniów. Dziewczyna weszła powoli. Za biurkiem siedział nauczyciel. Nawet na nią nie spojrzał. Zbyt zajęty był swoimi sprawami. Usiadła w wolnej ławce na końcu. Nikt na nią nie spojrzał. Nikt na nią nie spojrzał. Wtedy nauczyciel wyczytał jej nazwisko. Wstała i przedstawiła się. Klasa gapiła się bezlitośnie na nią. Czuła jak ich spojrzenia przeszywają ją na wylot. Zastanawiała się, co teraz myślą.
Pan Celler zdziwił się wychowaniem dziewczyny. Ale pozwolił jej usiąść i wrócił do prowadzenia lekcji.
Otwórzcie podręczniki na stornie 32 i przepiszcie temat do zeszytu. - Żadnej reakcji. Tłum uczniów patrzył na niego z kpinami. Tylko ta nowa posłusznie otworzyła książkę i wykonała polecenie nauczyciela. Był zdziwiony i wtedy napotkał wzrok dziewczyny. Było w nim coś dziwnego, niezwykłego, a zarazem ciekawiła do ta postać siedząca w ostatniej ławce. Nauczyciel postanowił wrócić do lekcji...
Clea była zaskoczona, że nauczyciel w ten sposób na nią patrzył. Było jej głupio i chciała się zapaść pod ziemię albo uciec. Ten jego wzrok ją przerażał. Ale to w końcu nic dziwnego, że nauczyciel na nią patrzył. Była nowa. Każdy reagował tak samo.
Reszta lekcji minęła szybko. Pan Celler wyszedł na parking i wsiadł do swojego Audi. Zapalił silnik. Wyjechał na drogę z piskiem opon. Zniknął za zakrętem. Z całego dnia ta chwila była dla niego najlepsza. Oddalić się od szkoły jak najdalej i już więcej do niej nie wracać. Odetchnął głęboko z ulgą i wyjechał na główną drogę. Pędził jak oszalały. Chciał się znaleźć jak najszybciej w domu. Włączył radio na cały regulator i jechał. Wtedy coś wyskoczyło mu na drogę. Uderzył w to. Nie wiedział co to było. Na szybie została tylko duża plama krwi. Zatrzymał samochód i ustawił lusterko aby zobaczyć co to było.
Dziewczyna była szczęśliwa, że w końcu skończyły się lekcje. Wyszła ze szkoły i wtedy przed drzwiami zatrzymała ją grupka chłopaków.
Cześć nowa. - Powiedział jeden z nich uśmiechając się - Jestem Josh, a ty?
Ja jestem Clea... - Dziewczyna spojrzała na resztę chłopaków. Przyglądali się jej z zaciekawieniem.
Może podwieźć cię do domu? - Zaskoczyło ją to pytanie, ale nie dała się prosić więcej.
Wsiadła z nowo poznanym chłopakiem do samochodu, który po chwili pędził już główną drogą.
Skąd jesteś? - Spytał chłopak po chwili.
Z Meksyku... Przeprowadziłam się dopiero co z rodzicami...
Masz chłopaka? - Zaskoczyło ją to pytanie. Przecież w ogóle go nie znała.
Nie...
To fajnie. - Clea spojrzała na drogę. Teraz dopiero zorientowała się, że nie jadą we właściwym kierunku.
Chyba nie jedziemy dobrze.
Jedziemy do mnie. - Uśmiechnął się.
Ale ja muszę być w domu!
Nie bój się, przed zmrokiem odstawię cię do domu.
Nie! Zawieź mnie teraz!
Po co piękna? - Roześmiał się.
Wypuść mnie natychmiast! - Chłopak popatrzył na nią po czym zjechał na pobocze. Clea otworzyła drzwi i wyszła z samochodu.
Na pewno myślisz, że to dobry pomysł?
Tak... Daj mi święty spokój! - Chłopak zatrzasnął drzwi samochodu i odjechał.
Szybko zniknął za wzniesieniem. Clea rozejrzała się dokoła. Była sama na poboczu leśnej drogi. Przed nią były kilometry drogi. Wróci do domu dopiero późnym wieczorem. Mogła z nim jechać. Na to samo by wyszło. Chyba, że po drodze będzie jechał jakiś samochód to mogli by ją podrzucić, ale trafianie na jakiegoś napalonego zboczeńca na nieletnie dziewczyny było zbyt dużo. Wolała nie ryzykować i wracała boczną drogą. Nagle przed sobą zobaczyła szybko jadący samochód. Nie przejmowała się nim tylko szła dalej. Samochód zbliżał się, aż w końcu zobaczyła jego srebrny kolor, a następnie maskę, która z całą prędkością uderzyła w nią.
Pan Celler wyszedł z samochodu i podszedł do ciała. Teraz był pewien, że nie było to żadne zwierzę chociaż miał taką nadzieję, że jednak to co w co uderzył się nim okaże. Jednak się mylił. Uderzył w człowieka. Po chwili poznał, że to młoda dziewczyna. Długie blond włosy przykrywały zmasakrowaną twarz. Osiadła na nich duża plama krwi, która powili rozlewała się po asfalcie. Ręce i nogi były poskręcane na wszystkie strony, a głowa obrócona o sto osiemdziesiąt stopni. Pogruchotał jej z pewnością wszystkie kości. Dziewczyna zginęła na miejscu. W nauczycielu zaczęła powoli ukazywać się panika. Co robić? Gdzie uciekać? I wtedy ją rozpoznał. Wiedział już kim była ta dziewczyna leżąca na ziemi. Zabił Clea'e. Bał się policji, bał się więzienia. Wiedział, że tam trafi za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym. Nie miał zamiaru marnować reszty życia przez tę nową wywłokę. Zrobił co nakazał mu rozum.
Rano w całej szkole nikt nic nie mówił o „nowej”. Mówiono jedynie o pożarze, który rozpętał się w starej chacie przy głównej drodze. Na razie nie wiadomo było czy ktoś tam ucierpiał czy nie. Historyk wszedł do sali z trzęsącymi się rękoma. Spojrzał na miejsce gdzie powinna siedzieć Clea, ale dziewczyny nie było. Rano myślał, że to co się stało to był jedynie zły koszmar, ale jak usłyszał o palących się ruinach ta myśl od razu odeszła.
Gdy czytał nazwiska i doszedł do ostatniego drzwi klasy otwarły się. W nich stanęła Clea! Nauczycielowi zaparło dech w piersiach. Chciał krzyczeć, ale nie mógł, coś go krępowało. Strach?
Przepraszam za spóźnienie, ale rano czułam się strasznie poskręcana i nie mogłam do siebie dojść. - Uśmiechnęła się do nauczyciela.
Nie! To nie była ta Clea, to było coś innego. Ale historyk nie wiedział co. Dziewczyna usiadła do ławki. Wzrok wszystkich w klasie spoczął właśnie na niej.
Nauczyciel wyszedł z klasy nie mówiąc dokąd się udaje. Poszedł do pokoju nauczycielskiego, bo on w czasie lekcji był pustym pomieszczeniem w całej szkole. Zamknął drzwi i podszedł do okna.
Czemu mnie zostawiłeś? - Historyk drgnął, gdy usłyszał ten głos. Wiedzał do kogo on należy. Wiedział, że jak się odwróci to zobaczy ją.
Zostaw mnie! - Krzyknął.
Mam cię zostawić tak jak ty to zrobiłeś? - Wtedy poczuł na swoim karku jej dłonie.
Tak! Odejdź... - Głos mu drżał. Był tak wystraszony, że jedyne na co miał teraz ochotę to wyskoczyć z tego okna.
Wiesz, że śmierć boli? Ale upokorzenie i samotność są jeszcze gorsze... - Jej paznokcie zaczęły wbijać się w jego kark. Krew trysnęła na okna.
Zostaw mnie! - Teraz dopiero odwrócił się w jej kierunku. To co przed nim stało nie przypominało człowieka. Clea wyglądała dokładnie tak jak wtedy, gdy leżała na ziemi. Poskręcana, połamana i zakrwawiona ze zmasakrowaną twarzą.
Ładny widok, prawda? - Z buzi zaczęła jej wypływać stróżka purpurowej krwi. Dziewczyna, a raczej to co z niej zostało, zaczęła wbijać pazury coraz głębiej. Przycisnęła go do ściany i uniosła wysoko. - Teraz poczujesz to co ja czułam. - Zmora odsunęła się i wtedy pan Celler poczuł jakby coś zaczęło go miażdżyć, ale nic go nie dotykało. Coś zaczęło go ściskać i pchać do muru. Czuł jak pękają mu pod tajemniczym naporem kości czaszki i żuchwy, a następnie żebra. Po chwili uścisk zelżał, a nauczyciel połamany upadł na ziemię. - Zimno ci? - Powiedziała i po chwili nauczyciel poczuł na swoim ciele potworne gorąco. Palił się! Ale nie mógł się ruszyć. Jego stan na to nie pozwalał. Na jego ciele nie pojawił się ogień, ale on go czuł i słyszał jak doprowadza jego skórę do gotowania. Jak spaliły mu się włosy. Po chwili stracił świadomość co się dokoła niego dzieje. Czuł jedynie potworny ból na całym ciele. Ból nie do wytrzymania. Widział już tylko kątem oka jak dziewczyna wychodzi z pokoju nauczycielskiego i zamyka za sobą drzwi.
Na dużej przerwie wszyscy wyszli na dwór. Siedzieli na ławkach i na trawniku i wtedy to się stało. Wybuch, który nastąpił w pokoju nauczycielskim wzniecił pożar i kłęby dymu, które zaczęły się wysoko unosić. Coś tam eksplodowało. Po pewnym czasie było wiadomo, że zginęła tylko jedna osoba. Nauczyciel historii Pan Celler.
Post został pochwalony 0 razy
|
|