Forum www.unmei.fora.pl Strona Główna
Zaloguj Rejestracja Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości FAQ Szukaj Użytkownicy Grupy
ONI cz.2

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.unmei.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania/historie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kyoko
Administrator



Dołączył: 11 Paź 2009
Posty: 651
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

Płeć: ♀

PostWysłany: Sob 18:31, 26 Gru 2009    Temat postu: ONI cz.2

Ale co z nimi? – Gabriel spojrzał przerażonym wzrokiem na Saimona – Przecież nie możemy ich tutaj zostawić – Saimona jednak minął go obojętnie i wraz z resztą udał się w kierunku wyjścia.
Mężczyzna odwrócił się aby spojrzeć ostatni raz i pobiegł za resztą. Nie miał ochoty zostawać w tym okropnym miejscy. Zdawał sobie sprawę z tego, że to co ich dopadło może dopaść także ich.
- Drzwi są na dole powinniśmy być tam za 10 minut – Wszyscy prawie biegli. Chcieli się wydostać jak najszybciej. Gdy dotarli do wyjścia, ciężkie metalowe drzwi były zamknięte.
- I co teraz? – Powiedział Mikel. W jego żyłach gotowała się krew, bał się panicznie i chciał uciekać ale ogarnęło go jeszcze większe przerażenie gdy ponownie potrząsnął drzwiami.
- Przestań nimi szarpać – Krzyknął Saimona – Widzisz chyba, że są zamknięte i nie wyjdziemy stąd tę…!
- A jest stąd jakieś inne wyjście? – Mikel odszedł od drzwi.
- Jest…
- Jakie?!
- Przez kostnice – Saimon z trudem wypowiedział te słowa. Nie miał zamiaru pakować się w miejsce gdzie trzymano zwłoki ludzkie
– Jest tam wyjście którędy wywożono martwe zwłoki po epidemiach i chorobach aby nie pokazywać ich publicznie.
– Rzeczywiście, było tam jeszcze jedno wyjście. Przez chwilę Saimona zastanawiał się dlaczego tak mało wyjść Mozę być w szpitalu ale od razu zrozumiał dlaczego. Przecież to był dom wariatów, którzy przecież za wszelką cenę starali się uciekać stąd. A dwoje wyjść znacznie utrudniało im ucieczkę stąd, która praktycznie była niewykonalna.
- Ja tam nie idę! – Gabriel oparł się o ścianę.
- Nie zachowuj się jak mały kapryśny bachor! – Ponaglił go Justin – przecież to może przyjść znowu w każdej chwili!
- Co? Duchy? – Gabriel wybuchł panicznym śmiechem – Nie rozśmieszaj mnie. Przecież cokolwiek to jest i ponownie przyjdzie, mamy broń więc w czym problem?
- W tym, że ja nie mam zamiaru ryzykować własnym życiem i życiem reszty – Saimon stanął przed nim. Wrzała w nim wściekłość. Zgadzał się po części z Gabrielem, ale ryzykowanie życia było niedopuszczalne. Mogli uciec przez kostnicę, wyjście było więc po co ryzykować?
- Przyznaj się Gabriel… boisz się – Mikel zaczął się śmieć – Boisz się jak małe dziecko, które chce wracać do rodziców, słyszałeś Kris? Gabriel chce do mamusi – Wszyscy zaczęli się śmiać.
- Przestańcie! Jak chcecie to idźcie, ja tu zostaje!
- Chodźcie – Powiedział Saimona do reszty, która od razu poszła za nim – Jakbyś nas szukał to poszliśmy na dół.
- Idźcie i krzyż na drogę… palanty – Dodał gdy zniknęli z pola widzenia.
Co za idioci. Czego tu się bać? Przecież duchy nie istnieją więc to musi być człowiek… a jak jest to człowiek to… Wyciągnął pistolet i odbezpieczył go. Sam nie wiedział dlaczego to zrobił. Bał się? Przecież nie było czego. A nawet gdyby ktoś przyszedł to zafunduje mu kulkę w łeb i będzie po sprawie. Siedział sam. Rozglądał się bacznie na wszystkie strony, obserwował każdy kąt. Niespodziewanie usłyszał szuranie. Wstrząsnął nim zimny dreszcz.
- Jest tam ktoś? – Powiedział i wstał. Pistolet przyłożył do piersi i poszedł w stronę z której dobiegały odgłosy. Wszedł za zakręt i stanął.
***
- słyszeliście? – Powiedział Saimon. Całym szpitalem wstrząsnął przeraźliwy krzyk.
- Co to było? – Mikel przycisnął się do ściany. - Gabriel. Pewnie postradał zmysły
- A może coś mu się stało – Saimon spojrzał na niego i zmarszczył czoło.
- Kiedy w końcu zrozumiecie, że tutaj niczego nie ma! A jak są to ludzie a Gabriel ma broń!
- Ale jednak coś dopadło tamtych! A oni też mieli broń! Czy ty Saimon nie widzisz co się tutaj dzieje? To jest przeklęte miejsce! Coś jest nie tak! Wszyscy zginiemy! – Maikel przewrócił się na ziemię gdy Saimon uderzył go w twarz.
- Wstawaj! Nie wracamy się… Rozumiesz? – Maikel przytaknął głową. Nie wiedział co powiedzieć. Bał się ale nie mógł powiedzieć tego głośno. Ale czy przypadkiem życie nie jest ważniejsze? Życie Gabriela? Saimon przez chwilę zwątpił w swoje teorie. Ten krzyk był pełen strachu, bólu. Krzyk, który również wołał o pomoc. Ale co oni mogli zrobić? Nie wiedzieli z kim, może nawet z czym mają do czynienia. Nie! Otrząsnął się… Duchów nie ma i nigdy nie było.
- Schodzisz pierwszy – Rozkazał Saimon, Justinowi – Odbezpiecz broń i zawołej na kiedy będziesz już na dole. Justin ostrożnie zszedł krętymi schodami na dół. Broń trzymał blisko siebie. Doszedł w końcu do drzwi na których był napis „Kostnica” i pchnął je. W jego nozdrza uderzył niesamowity odór stęchlizny i zgnilizny.
- O cholera… - Warknął
- Co się stało?
- Tu strasznie cuchnie!
- Teren czysty?
- Tak możecie schodzić – Cała grupa zeszła i dołączyła do Justina. Saimon na bocznej ścianie znalazł włącznik i
> zapalił światło.
- Teraz już wiemy co tak śmierdzi – Rzekł zatykając ręką nos. Pomieszczenie miało około 20 metrów długości. Pod ścianami leżały łóżka a na nich rozkładające się szczątki ludzkie.
- Mam dość wrażeń jak na jeden dzień...

...ciąg dalszy nastąpi...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum www.unmei.fora.pl Strona Główna -> Opowiadania/historie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group, Theme by GhostNr1